Gdy napisaliśmy, że lewica nieantykapitlistyczna to chwast; gdy życzyliśmy lewicy antykapitalizmu w 2021 roku — wiele osób się obruszało. Ale jeszcze więcej wykazywało brak zrozumienia, czym może być antykapitalizm.
Kluczowe jest to, „czym może być”, bo nie ma jednej recepty na antykapitalizm. Jest wspólne źródło — uznanie kapitalistycznego systemu za szkodliwy i nieakceptowalny. Co z tym zrobić — to już obszar dyskusyjny.
Erik Olin Wright, amerykański socjolog marksistowski, w książce „How to Be an Anticapitalist in the Twenty-First Century”, wymienia pięć typów antykapitalistycznych strategii:
- obalenie kapitalizmu (smashing capitalism),
- stopniowy demontaż kapitalizmu (dismantling),
- łagodzenie kapitalizmu (taming),
- opór wobec kapitalizmu (resisting),
- ucieczka od kapitalizmu (escaping).
Według Wrighta, klasyczni komuniści z początku XX wieku łączyli opór wobec kapitalizmu z dążeniami do jego obalenia poprzez samouświadomienie klasowe i organizację proletariatu. Demokratyczni socjaliści praktykę działania opierali na oporze i zastąpieniu kapitalizmu przez stopniowy demontaż jego elementów, takich jak gospodarka oparta na zysku czy burżuazyjne media. Współcześni socjaldemokraci porzucili dążenia zarówno do obalenia jak i demontażu kapitalizmu; skupili się natomiast na łagodzeniu skutków. Ruchy anarchistyczne, jak wszystkie poprzednie, opierają się kapitalizmowi, ale rozwiązań szukają w ucieczce od kapitalizmu do budowanych przez siebie alternatywnych, nie-hierarchicznych struktur.
Tak, w dużym uproszczeniu, wyglądały 4 główne, antykapitalistyczne strategie w XX wieku. W XXI wieku dwie pierwsze z nich są w zaniku. Strategia komunistyczna straciła na atrakcyjności po zakończeniu zimnej wojny. Demokratyczni socjaliści zostali zmarginalizowani jeszcze w połowie XX wieku. Socjaldemokracja również daleka jest od czasów świetności, dodatkowo coraz mniej czerpie ona z antykapitalistycznego źródła, a coraz bardziej zlewa się ona z liberalizmem. Najżywotniejsze (co nie znaczy — skuteczniejsze) są ruchy społeczne, zbliżone do idei anarchistycznych, które wciąż niosą hasła, że „inny świat jest możliwy”.
Jak więc mógłby wyglądać antykapitalizm na miarę XXI wieku? Wright proponuje coś, co nazywa „erodowaniem kapitalizmu”. Łącząc cztery typy – demontaż, łagodzenie, opór i ucieczkę — trzeba budować niekapitalistyczne nisze w „szczelinach” kapitalizmu. Te zalążki mogłyby dać podstawę do dalszego erodowania kapitalistycznego systemu. A w połączeniu z bardziej tradycyjnymi działaniami (takimi jak bezwarunkowy dochód powszechny, demokratyzacja pracy i rynku, rozwój nierynkowych instytucji ekonomicznych), być może, pozwolić na stopniowy demontaż. Równocześnie Wright odrzuca pierwszy z pierwiastków — rewolucyjne obalenie kapitalizmu — jako niezbyt prawdopodobne i niekoniecznie pożądane.
Nie oceniając propozycji Wrighta — czy to proponowanej strategii erodowania kapitalizmu, czy odrzucania rewolucyjnych metod, czy wreszcie niewiary w przywrócenie politycznej sprawczości klasie pracującej – zachęcamy do zapoznania się z nimi. Do zwrócenia uwagi na pluralizm tego podejścia. Proponowana przez Wrighta wizja jest bardzo „ekumeniczna” i jest doskonałą podpowiedzią i co najmniej punktem wyjścia do rozważań, czym może być antykapitalizm w XXI wieku.
Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, co leży u podstaw. To trochę jak z chorobą — nie sposób jej leczyć, jeśli się nie przyjmuje do wiadomości faktu, że jest się chorym. Jeśli nie zaakceptujemy diagnozy, to nie rozpoczniemy leczenia.
Lewica musi więc (znów) przyznać, że świat „cierpi na kapitalizm”. Dla niektórych może się on wydawać nieuleczalną chorobą i jedyne, co pozostało, to łagodzenie bólu. Część jednak widzi szansę na wyzdrowienie i będzie chciała podjąć się długiego, być może dolegliwego, leczenia. Niezależnie od wybranej opcji, udając, że jesteśmy zdrowi, nie znajdziemy remedium.
W trzeciej dekadzie XXI wieku stoimy w obliczu najpoważniejszego wyzwania, przed jakim kiedykolwiek stanął kapitalizm. Katastrofa klimatyczna zmieni świat w jeszcze niewyobrażalny sposób. Lewica musi więc zacząć tworzyć propozycje alternatywne dla kapitalistycznych, dopasowane do tej zmieniającej się rzeczywistości. Jak ma wyglądać świat, w którym unikniemy najgorszych scenariuszy klimatologów? A jak ma on wyglądać, gdy nie zdołamy zapobiec katastrofie?
Trudno o lepszą sposobność do rozbudzenia marzeń o świecie, w którym urzeczywistnimy hasło „najpierw ludzie, później zyski”. Ale jak do tego przystąpić, jeśli to hasło traktuje się wyłącznie jako element lewicowego folkloru?
Potrzebujemy więc antykapitalizmu. Zdecydowanej niezgody na to, jak funkcjonuje dzisiejszy świat. Nawet jeśli uznamy, że jedyne, co możliwe, to łagodzenie bólu – musimy wiedzieć, co boli.