W niedzielę 27 października 2024 roku demonstrowałyśmy w Katowicach, Krakowie i Warszawie przeciwko pomysłowi Donalda Tuka zawieszenia prawa do azylu i przeciwko polityce granicznej i migracyjnej jego rządu. Przeczytajcie jedno z naszych przemówień:
„Zebraliśmy się tutaj dziś, aby protestować próby zawieszenia prawa do azylu. Na początek musimy zastanowić się: dlaczego to prawo jest ważne?
Spróbujcie wyobrazić sobie sytuację, w której jesteście tak bardzo przerażeni swoją codziennością, szansami na życie i przeżycie, iż decydujecie się uciec skądkolwiek mieszkacie i szukać schronienia gdzieś tysiące kilometrów dalej. Że uciekacie w takim pośpiechu, że zabraliście ze sobą tylko swoją rodzinę i garstkę najważniejszych rzeczy. Że uciekacie starym pontonem przez morze albo pieszo przez bagniste lasy. Że uciekacie oddając się w ręce przemytników, którzy może dostarczą was na miejsce, a może nie.
Jak duże musiałoby być niebezpieczeństwo, abyście zdecydowali się na takie kroki? Azyl to miejsce, gdzie ma być bezpiecznie. Azyl to miejsce, którego potrzebują ci ludzie.
Niestety ponad trzy lata temu polska Straż Graniczna zaczęła wyłapywać i wypychać osoby uciekające przed wojnami, prześladowaniami i głodem. Widzieliśmy wtedy polityków z reklamówkami z pomocą dla osób w drodze. Co się zmieniło od tego czasu? To, że z opozycji stali się dzisiejszą koalicją rządzącą. Dla osób uwięzionych na granicy jednak równie dobrze mogłoby się nie zmienić nic.
Oburzając się na politykę polskiego rządu, możemy patrzeć na zachód, na Europę, z nadzieją na interwencję i wsparcie, albo chociaż potępienie brutalności połączonej z odrzucaniem wniosków azylowych. Ale jest to nadzieja pusta, bo polityka Unii Europejskiej jest spójna z tą naszą krajową – odgrodzić region i stworzyć z niego warowny obóz. Okrucieństwo, które można zobaczyć na naszej granicy odgrywa się też na pozostałych granicach Unii.
A ta polityka ma swoje konsekwencje. W ciągu ostatnich 30 lat, zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Zginęło nie przypadkiem, w wypadkach. Zginęli dlatego, że elity, dla swoich politycznych celów, podejmowały decyzję o ciągłym umacnianiu granic i wypychaniu ich, utrudnianiu migracji i zmuszania do podejmowania niebezpiecznych wędrówek aby mieć szansę na bezpieczeństwo w innym zakątku świata.
To jest możliwe tylko dzięki wmawianiu nam, że migracja jest problemem bezpieczeństwa, przedstawiania osób szukających ochrony jako zagrożenie. Niestety ale polskim rządom udało się nastraszyć nasze społeczeństwo uchodźcami. Jeszcze w lutym 2021 roku 60% Polek i Polaków było za ich przyjmowaniem. W wyniku kampanii dezinformacyjnych mających na celu demonizowanie tych ludzi, już kilka miesięcy później było to niespełna 30%.
Ale musimy pamiętać, że migrantki i migranci nie biorą się znikąd! Uciekają przed wojną, przed wyzyskiem i przed miejscami, które stają się niezdatne do życia. Zarówno Unia Europejska jak i sama Polska maczały w tym wszystkim palce.
To polskie wojsko, wspierając interwencje naszych sojuszników, brało udział w destabilizacji całych regionów!
To europejski kapitał jak pasożyt zabiera z ich ojczyzn wszystko, co wartościowe, zostawiając tam tylko biedę i korupcję!
To nasz region rozwinął się, zanieczyszczając planetę i doprowadzając do pogorszenia warunków życiowych na globalnym Południu!
Te problemy nie biorą się znikąd. Potrzebujemy ruchu politycznego, który zauważa ich systemowe źródła i to, że bez zmiany systemu dalej będą ginąć ludzie w ramach interesów garstki bogaczy. Potrzebujemy polityki klasowej. Bo to jest to, co nas łączy, niezależnie od narodowości!
Musimy walczyć o prawa wszystkich osób, które cierpią przez to jak zorganizowany jest kapitalistyczny świat. Zbudujmy społeczeństwo, w którym każdy ma dostęp do bezpiecznego schronienia i jedzenia, godnej pracy, opieki zdrowotnej, kochania kogolwiek chce i bycia kimkolwiek chce.
Ale to są cele długoterminowe. Nie możemy zapominać o tym, co tu i teraz. Ludzie uwięzieni na granicy cierpią! Nie są wojną hybrydową czy jakąś prowokacją innego kraju. Określanie ich w ten sposób zabiera im status człowieka, ukrywa, że to są inni żyjący ludzie, którzy potrzebują pomocy!
17 października premier Donald Tusk udał się do Brukseli. Po co? Żeby zorganizować tę pomoc? Żeby prosić o wsparcie Unię Europejską? Nie! Nasz premier udał się tam, aby uzyskać pozwolenie na zawieszenie prawa do azylu. Aby móc pod płaszczykiem legalności ukryć to, że na naszej wschodniej granicy umierają ludzie.
Ale my nie zgadzamy się na ignorowanie tego! Żądamy polityki migracyjnej, która odpowiada na potrzeby ludzi, a nie elit!
Dziękuję wszystkim którzy dziś tutaj przybyli. Wierzę, że uda nam się zbudować lepszą przyszłość dla całego świata”.