Wszystkich nas nie spalicie.

Dzisiaj mija 10 lat od zamordowania warszawskiej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej. Jej spalone ciało znalazł w Lesie Kabackim przypadkowy przechodzień. Z powodu zaniedbań policji (która początkowo wykluczyła zabójstwo) i prokuratury do dzisiaj nie wykryto sprawców tej ohydnej zbrodni.

Brzeska była znaną w Warszawie działaczką lokatorską, współzałożycielką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, która wspierała osoby pokrzywdzone wskutek warszawskiej reprywatyzacji. W 2006 roku kamienica, w której mieszkała Brzeska została przejęta przez Marka Mossakowskiego, który następnie kilkukrotnie podwyższał jej i pozostałym lokatorom czynsz. Mossakowski był znany z bezwzględności – niejednokrotnie stosował praktyki typowe dla czyścicieli kamienic takie jak np. odcinanie od mediów, czy usług komunalnych (wywóz śmieci).

Warszawska reprywatyzacja miała wyrównać rzekome „krzywdy dziejowe” byłych właścicieli warszawskich nieruchomości. W praktyce umożliwiła elitom przy wykorzystaniu wątłych podstaw prawnych uwłaszczenie się na wspólnym majątku – kamienicach odbudowanych ogromnym wysiłkiem całego społeczeństwa po II Wojnie Światowej. W proceder uwikłani byli pracownicy sądów, adwokaci i politycy związani z gabinetem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Do dzisiaj nie ponieśli praktycznie żadnych konsekwencji, a prezydent Warszawy z platformerskiego nadania Rafał Trzaskowski zaskarża korzystne dla miasta wyroki sądów (sic!). Układ trzyma się świetnie i niestety nic nie wskazuje na to, by to miało się zmienić – w reprywatyzację zamieszani się przedstawiciele niemal wszystkich opcji politycznych: SLD (które uwolniło czynsze i otworzyło furtkę do realizacji roszczeń), PiS i Platforma Obywatelska (które rządziły Warszawą w newralgicznym okresie).

W 2020 roku pod naciskiem stowarzyszeń lokatorskich uchwalono ustawę o gospodarce nieruchomościami, która wprowadziła m.in. zakaz reprywatyzacji nieruchomości zamieszkanych przez lokatorów. To nie zakończyło oczywiście sprawy – pokrzywdzonych przez warszawską reprywatyzację liczy się w tysiącach, otwarta pozostaje kwestia sprawiedliwości dziejowej – dlaczego w ogóle powinniśmy zwracać nieruchomości odbudowane po wojnie przy udziale całego społeczeństwa?

Jolanta Brzeska zapłaciła najwyższą cenę za walkę o sprawiedliwość społeczną i prawo do dachu nad głową. W jej sprawie jak w soczewce skupiają się patologie III RP – niepohamowana chciwość, okrucieństwo wobec słabych i świadome działanie na szkodę społeczeństwa.

Ale Wy, którzy oblaliście naftą Jolantę Brzeską i zostawiliście jej ciało w lesie, pamiętajcie, że nadejdzie kiedyś dzień zapłaty. Może jeszcze nie dzisiaj, nie jutro, ale nadejdzie.