Black Lives Matter, Kościuszko i antifa

Mija 7. dzień od zamordowania George’a Floyda przez policjanta w Minneapolis. Ludzie wyszli na ulice w ponad 140 miastach, do tej pory aresztowano kilka tysięcy osób, do tłumienia protestów wysyła się funkcjonariuszy Gwardii Narodowej oraz uzbrojone po zęby oddziały policji. W Waszyngtonie prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump z obawy o swoje bezpieczeństwo szuka schronienia w podziemnym bunkrze. Gasną światła w Białym Domu.

W sieci można obejrzeć w jaki sposób oddziały policji rozbijają demonstracje – wjeżdżają autami w tłum ludzi (przykład z Nowego Jorku), rozpryskują gaz łzawiący i używają armatek wodnych. Nie ma znaczenia czy stosujesz się do poleceń policji czy nie – sama obecność na ulicy czyni z Ciebie potencjalny cel.

Ostatnie wydarzenia dobitnie pokazują, że rasizm w Stanach Zjednoczonych nie skończył się w latach 60. XX wieku, co więcej ma się on doskonale. Czarni są znacznie bardziej narażeni na przemoc ze strony służb mundurowych, częściej trafiają do więzień, a sądy orzekają wyższe wyroki. Zabójstwo Floyda przelało tylko czarę goryczy.

Tłem dla policyjnej przemocy i chaosu jest pogłębiający się kryzys gospodarczy związany z epidemią koronawirusa (na którego w USA zmarło ponad 100 000 osób) – 40 milionów ludzi zostało pozbawionych pracy, co zwykle pociąga za sobą utratę ubezpieczenia zdrowotnego. Widmo nędzy i brak perspektyw wygania kolejne osoby na ulice amerykańskich miast.

Co na to klasa polityczna? Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump winą za protesty obarcza… antifę. Antifa nie jest organizacją, nie ma sformalizowanej struktury i jest raczej nazwą pewnej postawy (antyfaszyzmu, NIESPODZIANKA), co oczywiście nie przeszkadza Trumpowi w czynieniu z niej kozła ofiarnego.

W Polsce, dawniej kraju uznanych rewolucjonistów i działaczy politycznych, elity zajmują się rozpaczaniem nad pomazaniem farbą pomnika Tadeusza Kościuszki i rozkradaniem sklepów. Ludzkie życia i problem systemowej przemocy nie są widocznie tak ważne jak kawałek kamienia, czy front budynku. Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy estetyka zwycięża nad polityką rozumianą jako troska o los drugiego człowieka.

Jesteśmy przekonani i przekonane, że gdyby Kościuszko (przypomnijmy, znany w Europie i Stanach rewolucjonista) żył to stanąłby po stronie prześladowanych i słabszych.

A naszym elitom chcielibyśmy zadedykować wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Na pewnego Polaka”:

— Patrz, Kościuszko, na nas z nieba! —
raz Polak skandował
i popatrzył nań Kościuszko,
i się zwymiotował.
(1934)