Jesteśmy świadkami dziwnych zawirowań w przestrzeni okołosocjalistycznej. Na lewicy widzimy zadeklarowanych socjalistów powracających do niektórych tradycji lewicy lat minionych, czy to PPS, czy PZPR pod postacią sentymentów patriotycznych. Lecz na ile te sentymenty mogą być przydatne w kontekście dzisiejszej Polski dla ruchu chcącego znieść porządek klasowy na świecie? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie w tym artykule i kwestię patriotyczną rozwinąć w kontekście walki o społeczeństwo bezklasowe.
Czym jest zatem patriotyzm? Niektórzy definiują go jako chęć zadbania o dobro ludzi mieszkających w Polsce. Takie pojęcie banalne, ponieważ każdy ruch działający w kraju, niezależnie od ideologii, pragnie, aby w Polsce było dobrze. Dlatego uznajemy taką postawę za nic niewnoszącą. To jest po prostu truizm. Pojawia się pytanie, co te ruchy widzą jako dobro? To już kwestia polityczna. Na tych wzajemnie sprzecznych wizjach dobra powinniśmy budować nasze postulaty i slogany. „Chcemy, żeby było dobrze” nie jest wystarczającym hasłem, wokół którego moglibyśmy tworzyć prawdziwie transformacyjny ruch.
Jeśli chodzi o jakąś próbę utworzenia wspólnoty wśród osób żyjących w Polsce, obywateli państwa polskiego czy narodowości polskiej to socjaliści natrafiają na problem tego, że do tej wspólnoty należeliby także nasi przeciwnicy klasowi. Polityczna teoria marksizmu dostrzega konflikt klasowy. Naszym celem jest socjalizm, innymi słowy społeczeństwo bezklasowe. Aby socjalizm osiągnąć, musimy najpierw odsunąć od władzy klasę, w której to interesie jest przetrwanie tego obecnego systemu – klasę kapitalistów. Na jej miejsce chcemy wznieść do władzy całość klasy, której interesem jest obalenie tego sytemu – całość klasy pracującej. Jest ona większością dzisiejszego społeczeństwa, z czego wynika, że władza ta koniecznie miałaby charakter demokratyczny. Właśnie dlatego jako marksistki określamy się mianem socjalistek demokratycznych.
„Jesteście Marksistkami, a przecież sam Marks skandował »Niech żyje Polska!«.” mówią socjaliści-patrioci, odkopując barwne i przepełnione entuzjazmem cytaty, brutalnie wyrwane z ich historycznego kontekstu. Jednak czy Marksowi rzeczywiście chodziło o to, że Polacy, niezależnie od konkretnej sytuacji, są po prostu cudownym i pięknym narodem? Czy dziś nadal by tak skandował? O co mu tak naprawdę chodziło?
Jasne jest już, że socjaliści powinni unikać jak ognia prób utworzenia sojuszy między klasami kapitalistów i pracowników. Czasami jednak dochodzi do jakiejś nadzwyczajnej sytuacji kiedy uznajemy, że narodowa burżuazja ma jeszcze jakąś progresywną rolę do spełnienia. Taki sojusz powinien być jednak sojuszem tylko i wyłącznie taktycznym. Socjaliści powinni w ramach tego sojuszu zaznaczać swoją odrębność oraz być gotowi do podjęcia walki klasowej w każdej chwili.
Można by stwierdzić, że takie warunki w Polsce kiedyś istniały. W czasach zaborów nie można było skutecznie prowadzić niezależnej polityki pracowniczej i wielu uważało, że potrzebne było najpierw zwycięstwo sił narodowo-wyzwoleńczych, nieważne czy prowadzonych przez ugrupowania czysto pracownicze, czy nie. Właśnie dlatego grupy takie jak PPS, zachowując swoją odrębność, prowadziły politykę patriotyczną, ale w opozycji do polityki reżimów zaborczych.
Tutaj dopiero możemy znaleźć sens entuzjazmu Marksa do sprawy polskiej:
Dopiero kiedy Polska znowu zdobędzie swą niepodległość, dopiero kiedy znowu będzie mogła sama o sobie stanowić jako naród niezawisły, dopiero wtedy może się znowu zacząć jej rozwój wewnętrzny i Polska będzie mogła samodzielnie uczestniczyć w dziele społecznej przebudowy Europy. Dopóki zdolny do życia naród znajduje się pod jarzmem obcego zaborcy, dopóty musi on kierować wszystkie swe siły, wszystkie swe dążenia, całą swą energię przeciwko wrogowi zewnętrznemu; dopóki zatem jego życie wewnętrzne jest sparaliżowane, dopóty nie jest on zdolny do walki o wyzwolenie społeczne.
Karol Marks i Fryderyk Engels, W obronie Polski
Czy dzisiejsza Polska jest w takiej nadzwyczajnej sytuacji? Czy Polska klasa pracująca nie jest zdolna do walki o wyzwolenie społeczne? Czy nasza narodowa burżuazja ma jakąkolwiek progresywną rolę w naszym pełni rozwiniętym, liberalno-oligarchicznym państwie kapitalistycznym? Oczywiście, że nie. Wczorajsza walka narodowo-wyzwoleńcza zakończyła się relatywnym sukcesem, a dzisiaj reżimem, wobec którego polscy socjaliści powinni stać w opozycji, jest reżim polski. Próba utworzenia więc wspólnego frontu międzyklasowego, który połączyłby nas z grupami, których interesy przeczą naszym, jest nie na miejscu.
Propagowanie sentymentów patriotycznych wśród klasy pracującej jest dziś jednym z głównych zadań państwa burżuazyjnego, ponieważ jest jedną z najskuteczniejszych metod pacyfikacji ideowej sprzeciwu wobec obecnie panującego systemu. To właśnie tak wmawia się pracownikom, że pomimo całej ich niezgody z obecną sytuacją, pomimo wszelkich podziałów, wspólnie tworzymy jakąś jedność, która razem zarządza całym państwem. Ignoruje to fakt, że udział pracowników jest znacznie mniejszy niż udział klasy, która ma pod swoją kontrolą wszystkie środki masowego przekazu i inne narzędzia wpływania na opinię publiczną. Ignoruje to fakt, że znaczną część czasu pracownicy spędzają w miejscach pracy, które kapitaliści traktują jako swoje osobiste latyfundia i mogą z nimi robić, co zechcą, niezależnie od głosów pracowników. Ignoruje to fakt istnienia w naszym rzekomo „demokratycznym” państwie antydemokratycznych struktur takich jak senat, prezydentura, wojsko i policja.
Ale skoro aparat państwa demokratyczno-burżuazyjnego służy „planom i decyzjom potentatów kapitalistycznych”, a zarazem służy do tego, aby wzbudzać w robotniku „psychologję współgospodarza kraju”, to oczywista, że owa „psychologja” jest złudzeniem, że owo „współgospodarzenie” jest fikcją, że demokracja burżuazyjna jest oszustwem.
Henryk Jerzy, Marksyzm Pana Niedziałkowskiego
Patriotyczne zapędy w czasach po utworzeniu państwa narodowego są niczym innym jak paliwem dla maszyny łagodzącej konflikt klasowy w dzisiejszej Polsce. Socjaliści, walcząc w interesie klasy pracującej, nie mogą jednocześnie współpracować z burżuazją państwa, w którym obecnie żyjemy, ponieważ naszym celem jest, jak już wspomniałyśmy wcześniej, odebranie jej władzy. Naród Polski jako grupa ponadklasowa nie powinien interesować nas jako twór jednoczący, gdy chcemy pogłębiać konflikt między członkami tego narodu. Gdy ulegamy idei solidarności wszystkich klas narodu w walce z problemami, tolerujemy dominację posiadaczy. Nasz ruch musi odrzucić taką perspektywę, jeśli chcemy rozwijać konflikt do momentu jego rozwiązania – rewolucji, dzięki której pracownicy zdobędą władzę i następnie zniosą podziały klasowe.
Znajdziemy też wśród dzisiejszych socjalistów ludzi kochających „ducha polskości” i wierzących, że po wprowadzeniu rządów pracowniczych w Polsce utworzymy państwo dobrobytu dla wszystkich Polaków. Lecz niemożliwe jest, żeby socjalizm ani nawet państwo pracownicze zostały kiedykolwiek wprowadzone w samej Polsce, bez aktywnego udziału i zjednoczenia z pracownikami innych krajów Europy. Polska nie jest samowystarczalna. Jest zależna od tego co dzieje się w innych krajach. Po przełomie rewolucyjnym, który miałby się wydarzyć jedynie w Polsce, kraj nasz dalej byłby zależny od państw burżuazyjnych, przez co nie można mówić o autentycznej władzy pracowniczej, a co najwyżej o tragicznym stanie oblężenia, w którym socjaliści skazani byliby na porażkę. Udawanie, że mogłoby być inaczej, jest podejściem utopijnym i zakrawa na absurdy logiki organizowania społeczności socjalistycznych w dziczy bez wchodzenia w konflikt polityczny. Jedynym realnym wyjściem jest międzynarodowa rewolucja pracownicza mająca na celu utworzenie państwa, które mogłoby konkurować z państwami burżuazyjnymi jak równy z równym, co sprawia, że „patriotyczna” walka klasowa jedynie w Polsce jest z góry skazana na bycie bezowocną.
Nasze hasła powinny wyłaniać się z naszych postulatów. Postulaty musimy tworzyć, bazując na analizie obecnej sytuacji i zjawisk, które dostrzegamy. Podejście socjalistów-patriotów jest odwrotne. Czy nieprawdą jest, że potrzebna nam walka międzynarodowa? Jeśli tak, to nasze slogany powinny to odzwierciedlać! Dlaczego zatem tak wielu patriotów-socjalistów tak uparcie trzyma się tego narodowego sentymentu?
Patrioci-socjaliści odpowiedzą, że przecież większość pracowników określa się mianem patriotów, więc ich ugrupowania oraz hipotetyczna partia pracownicza powinny to odzwierciedlać. Jednak stosując tę samą logikę, partia pracownicza powinna być także antysocjalistyczna oraz powinna postulować głosowanie na PiS i PO, ponieważ są już popularne wśród pracowników. Taka partia nie miałaby sensu! My, jako świadomi pracownicy, w przeciwieństwie do socjalistów-patriotów nie mamy złudzeń, że jesteśmy większością. Jesteśmy pomimo tego mniejszością z nadziejami. Reprezentujemy nie opinie pracowników a ich interesy, przez co wierzymy, że uda się do naszych pozycji przekonać resztę!
Nie możemy traktować innych pracowników jak idiotów, których można „wrobić” do socjalizmu kiedy powiemy im że jesteśmy tak naprawdę bardziej patriotyczni od reszty patriotycznych ugrupowań w Polsce (czyli wszystkich poza socjalistami, anarchistami i mniejszościami narodowymi). Nie tylko dlatego, że nie jest to chwytliwy slogan, ale także dlatego, że nawet gdyby taki „socjalizm” został podłapany politycznie przez nieświadome masy, to funkcjonowałby tylko i wyłącznie jako puste hasło, niczym „socjalizm” w niemieckim narodowym-socjalizmie. Niezależna polityka pracownicza, która jest podstawą prawdziwego, marksistowskiego socjalizmu wymaga głębokiej edukacji. Wymaga konkretnego przekonywania nieświadomych pracowników do pozycji, z którymi teraz się nie zgadzają. Ta polityka wymaga od pracowników, że staną się oni klasą rządzącą, nie tylko na papierze, ale realnie. Rozumie się samo przez się, że pracownicy muszą być zaangażowani, świadomi i (niestety dla niektórych z naszych patriotycznych „towarzyszy”) intelektualnie ciekawi.
Żeby osiągnąć nasz cel bezklasowego społeczeństwa, żeby po drodze wydobyć tę świadomość i zaangażowanie, musimy formułować nasze postulaty w sposób zrozumiały i dbać o to, żeby w naszym przekazie nie zostawały jakieś pozostałości postulatów, które po prostu nie są już nam potrzebne. Dziś kluczowe jest fundamentalne zaznaczenie opozycji socjalistów demokratycznych wobec istniejącego państwa oraz zaznaczenie nieuniknionej konieczności walki międzynarodowej. Mącenie tego przekazu, dopasowywanie się do popularnej opinii czy też bawienie się w odtwarzanie hasełek sprzed 150 lat jest zgubne dla naszego ruchu. To co niepotrzebne zostawmy na śmietniku historii!