Przemówienie AS na demonstracji “0% kredytu zaufania (dla deweloperów i banków)” zorganizowanej przez Krakowski Ruch Lokatorski.

0% kredytu zaufania dla banków i deweloperów

Każda osoba potrzebuje miejsca do mieszkania. To powinien być oczywisty powód, dla którego staramy się jako społeczeństwo wspólnie realizować potrzeby mieszkaniowe wszystkich osób. A jednak ponad 5 tysięcy pracujących osób w Polsce nie wraca do domu po pracy, bo nie ma domu, a coraz większej liczby nawet relatywnie zamożnych osób nie stać na mieszkanie lub realizację innych podstawowych potrzeb po realizacji potrzeby mieszkaniowej.

21,5 miliarda złotych – to kwota, którą rząd planuje przetransferować z budżetu państwa prosto do sektora bankowego w postaci dopłat do kredytów, pod krzykliwą nazwą „kredytu 0%”. Nie trzeba sięgać pamięcią daleko wstecz, by przypomnieć sobie skutki programu kredytu 2%. I nie chodzi o pieniądze. Wśród wielu liberalnych mitów, w które nie wierzymy jednym z najbardziej rozpowszechnionych jest ten, że państwo nie ma własnych pieniędzy. Czytaliśmy Kaleckiego. Pieniądze nie są tu problemem.

Rozumiemy też jak działają rynki. Sama zapowiedź nowego programu rządowego spowodowała wzrost cen nieruchomości o niemal 5% w stosunku do poprzedniego roku. A to zapewne tylko wierzchołek góry lodowej. W końcu w największych miastach w trakcie trwania programu Bezpiecznego Kredytu 2% wzrosty cen szybowały nawet powyżej 20%.

To wszystko dzieje się w atmosferze, w której prywatnego dewelopera obejmuje się niemal rodzicielską opieką — pozwala się budować gdzie i jak się chce. Samorząd nie zgadza się na budowę w konkretnym miejscu? Na ratunek przyjdzie sąd, który orzeknie, że trzeba pozwolić budować. A protesty mieszkańców? Przecież w końcu odpuszczą. Jeśli trzeba będzie, to rząd dopłaci do kredytów, żeby dalej pompować bańkę cen na rynku. A spróbujcie tylko skrytykować szemrane praktyki deweloperki! Tu znów z odsieczą przychodzą sądy — przekonał się o tym aktywista ruchu miejskiego, który padł niedawno ofiarą SLAPPu, strategicznego pozwu przeciwko działalności publicznej, za nazwanie nieprawidłowości w działalności warszawskiego dewelopera “patodeweloperką”. Sąd stanął po stronie giganta. Prezes tej właśnie firmy utyskiwał ostatnio publicznie, że branża deweloperska nie ma jeszcze takich marży jak dilerzy narkotyków czy handlarze bronią.

Przykłady takich patologii można wyliczać długo. To wszystko w sytuacji, w której nie ma realnej alternatywy mieszkaniowej i zwykły pracujący człowiek jest de facto skazany na łaskę prywatnego dewelopera i bankierów.  A deweloper mieszkania buduje coraz mniejsze, a na każdej inwestycji szuka jak największych oszczędności. Na porządku dziennym stoją przecieki, nieszczelne okna, pękające ściany czy kurioza pokroju balkonów z widokiem na dziedziniec zakładu karnego. Deweloperzy budują mieszkanie z myślą, że nieważne jak fatalne by nie było, kupiec i tak się znajdzie. I mają rację, bo w Polsce deficyt mieszkaniowy sięga niemal dwóch milionów rodzin, a 30% Polaków mieszka w mieszkaniach przeludnionych.

Kryzys dotyka też osób studiujących. Na ponad 1,2 mln studentów przypada w Polsce niecałe 500 domów studenckich. Na jedno miejsce w akademiku czeka 10 studentów. Nie wygląda by sytuacja miała ulec poprawie. Symptomatyczne są tu działania, chociażby uniwersytetów Jagiellońskiego w Krakowie i Adama Mickiewicza w Poznaniu. Władze najstarszej krakowskiej uczelni nie wybudowały żadnego akademika od lat 70’, mimo gwałtownego wzrostu liczby studentów. Dom studencki Kamionka stoi pusty, a uczelnia szuka potencjalnego nabywcy! W tym samym czasie ceny najmu pokojów na rynku prywatnym w Krakowie przekraczają 1,5 tys. złotych.

W tych warunkach propozycja taka jak kredyt 0% jest kompletnie absurdalna. Przypomina próby gaszenia pożaru poprzez dolewanie oliwy do ognia. To pomysł skrajnie nieodpowiedzialny i zamiast sytuację poprawić, pozbawi jeszcze większą część zwykłych ludzi perspektyw na mieszkanie. 10 lat temu Donald Tusk wypowiadał się, że im dłużej jest się premierem, tym bardziej staje się socjaldemokratą. Że kiedy się rządzi, nie sposób uciec od odpowiedzialności za słabszych. Ściemniał, oczywiście. Nie jest i nigdy nie był żadnym socjaldemokratą. Pamiętamy jego ciepłe słowa o faszystowskich rządach Franco! Jak długo będziemy czekać na poważną, długoterminową i odpowiedzialną politykę mieszkaniową, zamiast dorzucania się do kieszeni prywatnych deweloperów i banków, które rok temu znów zarejestrowały historycznie rekordowe zyski? Czy to są ci „słabsi”, za których trzeba wziąć odpowiedzialność?

W 2023 roku na budowę mieszkań społecznych i komunalnych przeznaczono około 1,5 mld złotych. To niewiele ponad 4% kwoty przeznaczonej na dopłaty do kredytów. Dlaczego nie przeznaczyć tych pieniędzy na budowę mieszkań komunalnych? Zwiększyć podaż, a nie przyczyniać się do windowania popytu? Zahamować wzrost cen i przyczynić się do otwarcia rynku dla szerszego grona odbiorców, najbardziej potrzebujących mieszkań? Wymagałoby to odpowiedzialności i długoterminowego planowania. Wymagałoby zmiany i spotkania się z oporem grup najbardziej uprzywilejowanych — posiadaczy licznych mieszkań pod wynajem, biur nieruchomości czy wielkich firm parających się najmem.

Polskie mieszkalnictwo, podobnie jak inne sprawy, w których większość chciałaby, żeby miały się inaczej, jest świadectwem głębokiego deficytu demokracji. Bo przecież demokracja jest wtedy, gdy rządzi większość. Większość albo pracuje, albo jest zależna od płacy roboczej. Posiadacze kapitału, w tym mieszkań, z których czerpie się zyski to zdecydowana mniejszość. A jednak to oni rządzą. Polityka mieszkaniowa jest jeszcze jedną perfekcyjną ilustracją diagnozy z naszej Deklaracji Ideowej: “Obecny system jest oligarchią, w praktyce prawem silniejszego”. Widać to w nierównej konkurencji o ograniczony zasób mieszkaniowy między bogatymi i coraz to szerszą grupą osób, których nigdy nie będzie stać na mieszkanie. “Autentyczna demokracja byłaby równoznaczna z kierowaniem społeczeństwa w zgodzie z interesem klasy pracującej, ponieważ stanowi ona większość. Właśnie dlatego klasa kapitalistyczna stale wymyśla coraz to nowe zagrywki biurokratyczne, a gdy one nie wystarczają, broni swoich interesów przemocą”.

Jeśli mamy mieć szansę wywalczyć demokrację, pracująca większość, dziś w ogóle nie zorganizowana, lub jak my, zorganizowana w małe i mało skoordynowane ze sobą gremia, musi zjednoczyć się w ramach masowego ruchu pracowniczego, współpracującego ze sobą na szczeblu lokalnym, krajowym i międzynarodowym. Jeśli chcemy dążyć do demokracji, musimy sami być demokratyczni. Nie oszukujmy się, prawdopodobnie kredyt 0% nie jest ostatnim akordem liberalnego zaopiekowania posiadaczy przez państwo. Ale możemy mieć nadzieję, że protesty takie jak ten i działania otwartych na współpracę z innymi, ale konsekwentnie broniących spraw pracującej większości organizacji staną się narzędziem kształtowania skutecznej, niezależnej organizacyjnie i klasowo masowej polityki.

Czas skończyć z traktowaniem mieszkań jak skarbonki, narzędzi spekulacji czy sposobu na dochód pasywny. Koniec z polityką mieszkaniową nastawioną na maksymalizację zysku kosztem ludzkim! Koniec z patodeweloperką i mikrokawalerkami! Mieszkanie prawem, nie towarem!

Kraków, 20 maja 2024.