Piąty dzień tygodnia to dla wielu z nas czas odliczania do momentu wytchnienia od codziennego znoju i stresu. Do chwil spędzonych z rodziną i przyjaciółmi. Do chwili odpoczynku.
System karmi nas ideologią. Macha nam przed oczami postaciami miliarderów, którzy śpią po 7 godzin dziennie, ale są tak zdolni i niesamowici, że mają czas zarabiać miliardy i jeszcze robić żenujące sceny w mediach społecznościowych.
Ideologia wzbudza złudne poczucie sprawczości i niemożliwe do spełnienia ambicje. Efekt? Kult zapierdolu bez wytchnienia, a z nim stres, rozczarowania, wstyd, lęk przed biedą, depresja i wypalenie.
Politycy zawsze znajdują się powody, by odłożyć na później reformy, które mogłyby skończyć z biedą i pozwolić nam wszystkim wytchnąć. Przecież nie ma żadnej przyrodniczej konieczności w tym, że 2/3 całego bogactwa wypracowywanego przez ludzkość zgarnia 1% oligarchów!
Ale „Prawa możemy zdobyć jedynie dobrą i silną organizacją. Nie czekajmy na rząd, żeby nam dobrowolnie dał prawa. Prawa się zdobywa”, jak pisała Dorota Kłuszyńska, socjalistka i feministka z dawnego PPS.
Tylko jak walczyć o swoje prawa, gdy jesteśmy zmęczone, zestresowane, zatroskane o przyszłość, o zdrowie własne i bliskich, a nasze myśli krążą wokół pracy i pieniędzy („masz je lub myślisz o nich…”)?
Ideologia liberalna pod przykrywką „szacunku do pracy” uczy pogardy dla biedy i biednych ludzi. Politycy co rusz mówią o „dawaniu wędki” i że „chcącemu nie dzieje się krzywda”. A przecież przynależność klasowa nie jest kwestią wyboru!
O przynależności klasowej decyduje stosunek do kapitału. Już w 1881 roku Szymon Dickstein w opowiadaniu „Kto z czego żyje?” popularyzującym treść I tomu „Kapitału” Marksa rozprawił się z mitem samorealizacji przez pozytywne myślenie i upór.
Także na lewicy pełno jest landlordów i zyskożerców, wiernych kapitalistycznego kultu self-made mana. Dorobili się, to mają. Żyją bez obciachu z cudzej pracy. Woleliby, żeby świat był sprawiedliwy, ale nie kosztem ICH przywilejów.
Dla nich są wakacje, dostęp do kultury i dobrej opieki medycznej. Dla nas, dla społeczeństwa „Areczków”, jest stres, zrujnowane zdrowie i życie wyprute z radości, poza homeopatycznie dozowanymi chwilami wytchnienia. Piąteczek.
Koreański filozof Byung-Chul Han pisał w książce „Społeczeństwo wypalenia”:
„Gospodarka kapitalistyczna absolutyzuje przetrwanie. Nie dba o dobre życie. Jest podtrzymywana iluzją, że większy kapitał wytwarza więcej życia”.
Byung-Chul zauważa, że skutkuje to usztywnieniem samego życia w kapitalizmie. Troska o dobre życie ustępuje „histerii przetrwania”, co pozbawia życie treści i odbiera życiu żywotność. W komentarzach pod tym postem pewnie znowu przeczytamy o „roszczeniowcach” z latte.
A przecież produkujemy wystarczająco dużo dóbr dla zapewnienia wszystkim dobrego życia! Powszechne wypalenie i praca ponad siły służą wyłącznie oligarchom i ich bankom!
Co można z tym zrobić? Jak wielu wrogów kapitalizmu przed nim i po nim, Edward Abramowski wskazywał na potrzebę organizacji i jasnej świadomości swego celu i interesów.
Jeśli macie możliwość zaangażowania się w sprawę zastąpienia kapitalizmu systemem ekonomicznym, który będzie służył całej ludzkości i przeciwdziałał wypaleniu, zróbcie to jak najszybciej! Kłuszyńska miała rację. Prawa się zdobywa! Alternatywą jest staczanie się w faszyzm.
„Jak czujesz wkurw, to się zbuntuj” (Asthma). Zapisujcie się do związków zawodowych i wspierajcie je, oraz inne organizacje działające na rzecz świata pracy i przeciwko kapitalistycznemu wyzyskowi.
Akcja Socjalistyczna jest skupiona na pracy u podstaw. Próbujemy zrozumieć świat, żeby go zmienić. Budujemy ruch, który ruszy z podstaw bryłę świata. Jeśli chcesz do nas dołączyć, odwiedź naszą stronę, przeczytaj naszą deklarację ideową i skontaktuj się z nami.